Kolejny rok minął, a mnie tu dawno nie było...Podsumowując:
Letni turnus w Łebie pod względem rehabilitacji taki sobie,pod względem turystycznym wspaniały. Ale ponieważ u nas muszą przewyższać względy rehabilitacyjne, to szukamy innego ośrodka w tym roku.
Wydmy nas zauroczyły, chłopcy wchodzili na górę Łącką - Mati na
czworaka, i turlali się z niej , ku mojemu przerażeniu w dół 42m...
Były lody :) i inne pyszności, tylko niestety na spacery trzeba było zabierać wózek, a on jest już za mały i teraz będziemy przygotowywać się do kupna wózka aktywnego.
Dni upalnych nie było wiele, ale jednak staraliśmy się być na plaży raz dziennie. Było daleko, więc dowoził nas busik z ośrodka.
Te piękne muszle to prezent od moich synów, za własne kieszonkowe kupiony! Ale to było miłe!
Labirynt był usytuowany blisko ośrodka, w którym mieszkaliśmy, chłopcy przeszli go sami!
Beze mnie :)
Oczywiście czasem trzeba było podumać nad światem....
Latem zmarł rehabilitant Mateusza, bardzo dobry zresztą i jest nam z tego powodu smutno...
Dziękujemy Panie Robercie za wszystko i mamy nadzieję, że do zobaczenia!
Do tej pory nie ma możliwości w poradni przejęcia 2 godzin w tygodniu przez odpowiedniego terapeutę . Udało nam się jedynie wcisnąć w terminarz jednej dobrej rehabilitantki na 1 godz tygodniowo. Czekamy już 2 miesiąc na wolny termin 2 tygodniowego turnusu dziennego, mam nadzieję, że niedługo będzie Mati mógł skorzystać.
Jesień była pracowita, szkoła Mati już w IV kl, brat w V :), chorowita i wypadek Jacka- pod tym względem bardzo trudny czas. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Było też mnóstwo dokumentów i spraw urzędowych m.in ponowne stawanie na komisję w sprawie orzeczenia, które mamy ważne do 2020r, ale przepisy się zmieniły w sprawie karty parkingowej i trzeba było ponownie rozpatrywać. Jesteśmy już po wszystkim, orzeczenie bez zmian zostało do 16r życia Mateusza, a karta parkingowa utrzymana, ufff.
Bylismy też na Olsztyńskich Dniach Nauki, było naprawdę odlotowo i widowiskowo :)
Przed świętami Bożego Narodzenia odwiedzilismy wystawę rzeźb lodowych. Mielismy szczęście być na początku wystawy, bo nie było mrozów i szybko się rzeźby roztopiły :
Po świętach wybralismy się ze znajomymi na łyżwy i bardzo się Mateusz napracował, miał najtrudniej. Nie było mniejszych łyżew niż 39, a jego rozmiar to 35... Ale my jego podtrzymując też się umęczyliśmy, a przynajmniej ja. Oczywiście mimo to było super!
Tak oto minął rok 2014. Aktualnie Matiemu zmniejszył się zakres ruchomości w lewej stopie i jesteśmy na etapie załatwiania turnusu, łusek - bo z poprzednich już wyrósł, butów ortopedycznych i wózka - też za małe. Najpierw trzeba się umówić do lekarza, a to też pewnie trochę czekania i potem wziąć zlecenia, NFZ- potwierdzić zlecenia, sklep ortopedyczny, pomiary , wybory, wnioski o dofinansowania do Pefronu itd. Oby tylko wózek nie przekroczył bardzo znacznie dofinansowań...
Ponieważ nie składałam życzen świątecznych, teraz chcę życzyć wszystkiego co najlepsze z okazji minionych świąt Bozego Narodzenia 2014r , oraz wszelkiej pomyślności w całym 2015 roku!