9 grudnia 2012

Wspaniałe podsumowanie!





          To naprawdę dobra wiadomość!


Dzięki Waszej otwartości serc na koncie Mateuszka w Fundacji Dzieciom Zdążyć z Pomocą zebraliśmy wystarczająca kwotę z odpisu 1% podatku . Wpływają tez pieniądze od darczyńców indywidualnych! W sumie z tych pieniędzy uda się w 2013 roku sfinansować rehabilitację w Olsztynie (również w wodzie) oraz terapię Johansena.


  Jesteśmy wszystkim bardzo wdzięczni za pomoc i wsparcie ! 


DZIĘKUJEMY!


7 listopada 2012

Niezapomniane chwile w teatrze lalek!







Z klasa Mateuszka wybraliśmy się do Olsztyńskiego Teatru Lalek. Było naprawdę pięknie, co za przeżycia! I pomyśleć , że to miała być znana " Śpiąca Królewna", a tak niezwykłe doświadczenie artystyczne na wysokim poziomie.

 


Zaskakujący i ciekawy scenariusz, świetna gra aktorska i doskonale dobrana muzyka. A do tego Mateusz siedział obok swojej ulubionej koleżanki, czy może być więcej szczęścia na raz?








Zrobiliśmy przed spektaklem pamiątkowe zdjęcia w holu teatru, tyle tam ciekawych rekwizytów, zdjęć i lalek!










 Ze spektaklu zdjęć nie mamy, bo przecież nie można fotografować, ale przed teatrem są  rzeźby tatusia , wiec jak Mateuszek miał koło nich spokojnie przejść?







  Zresztą chyba żadne dziecko nie przechodzi obok nich obojętnie! Mimo mokrego dnia zrobiliśmy mini sesję fotograficzną.
















24 października 2012

Uczymy się pływać !




W drugiej klasie jest nauka pływania. Nie udało mi się znaleźć innego rozwiązania na wspomaganie w wodzie Mateuszka wiec wchodzę do wody z Matim. Szkoda byłoby rezygnować z basenu, a On nie poradził by sobie bez podtrzymania w wodzie. 
Jest szczęśliwy, bo bardzo lubi basen. Niestety woda taka zimna , że po wyjściu  zwiększa mu się napięcie mięśniowe...Byłoby super gdyby dało się w takich miejscach podwyższyć temperaturę wody choćby o 3 stopnie. Myśle ,że nie tylko Mateusz by na tym skorzystał.

11 sierpnia 2012

Po fibrotomii.


 
Jesteśmy baaardzo zadowoleni!
Nie spodziewałam się, że po tym zabiegu będą tak małe ranki, a ruchomość zwiększy się tak dalece! Rewelacja!

 Sam zabieg trwał krótko, Mateusz spał dość długo po narkozie, ale jak się obudził zjadł i po południu byliśmy już wszyscy z powrotem w hotelu. Rano przyszedł doktor, obejrzał go, dał nam wytyczne na najbliższy czas: przez 2 tygodnie nie chodzić, nie stawiać go na nogi, potem uczenie się chodzenia - pierwsze kroki mogą być bolesne, a po miesiącu dopiero rehabilitacja. Powiedział też, że nie przewiduje w najbliższych kilku latach potrzeby powtórzenia fibrotomii. Natomiast może się okazać, że za kilka lat, gdy nastąpi znaczny skok wzrostowy i znowu dojdzie do przykurczu - co w Matiego chorobie jest bardzo częste, będzie trzeba powtórzyć zabieg. Ale na kilka lat mamy na razie spokój. I w miłym nastroju pożegnaliśmy się.



                                                                                   Udało nam się nawet trochę zwiedzić Kraków, jeszcze tego samego dnia, wieczorem po operacji
 byliśmy na Starym Rynku!










A w nagrodę za przebyte nieprzyjemności następnego dnia  jechaliśmy meleksem - dzięki temu Mati mógł zobaczyć Smoka Wawelskiego!












Teraz minęło już 2 tygodnie od fibrotomii i Mati uczy się na nowo chodzić, niestety jest to bolesne, więc chodzi powolutku, podpiera się, często odpoczywa i trzeba mu pomagać. Ale doktor uprzedzał, że tak będzie. Najważniejsze, ze nogi stawia prosto i na piętach , które go niestety najbardziej bolą.

Więcej zdjęć z Krakowa, z fibrotomii i 2 tygodnie po niej znajdziecie tu: 78/Krakow072012Fibrotomia?authkey=Gv1sRgCKGUpsjKzcSuiAE#slideshow/5775450618580938258

 Jesteśmy bardzo wdzięczni wszystkim, dzięki którym Mati mógł być poddany fibrotomii. Teraz kiedy widzimy pierwsze efekty - tak wielkie, przy tak małej inwazyjności zabiegu, jeszcze bardziej utwierdziliśmy się w przekonaniu, że wybraliśmy najlepsze z możliwych rozwiązanie dla Mateuszka.
Dziękujemy!

http://blog.onet.pl/_d/emot/xserce.gif


Za tydzień jedziemy na turnus rehabilitacyjny nad morze do Darłówka, Mati bedzie miał tam tylko naświetlania i magnetoterapię, może uda się z basenu skorzystać, no i masaże na piaszczystej plaży. A od września czeka nas intensywna rehabilitacja!





24 lipca 2012

Udało się!


                                                         
           


         
               Dzięki Wam udało się
          zebrać pieniądze na operację!
      Serdecznie dziękujemy wszystkim!





W piątek wyjeżdżamy do Krakowa, w sobotę operacja, w poniedziałek wracamy. Po powrocie oczywiście będę informować o stanie Matiego.

18 czerwca 2012

Coraz bliżej sfinansowania operacji!


http://blog.onet.pl/_d/emot/xroza.gif


Kochani darczyńcy,
             dziękujemy za Waszą pomoc całym sercem! Już zostało do zebrania tylko ok .2900zł !


3 czerwca 2012

Majowe misje specjalne wykonane!

hahaha  Długo nie pisałam, ale sporo się działo w maju. I Komunia Łukasza i dwie wycieczki szkolne Łukasza i Mateusza, a do tego sporo wizyt u specjalistów.


Z Matim na wycieczce byłam. Mikołajki nawiedziliśmy, Śniardwy na pokładzie statku przepłynęliśmy, ale niewiele  dało się zobaczyć,
bo lało...

 

Dobrze, że był daszek i kawiarenka pod pokładem...
Gorąca herbatka świetnie rozgrzewała!







Mimo wszystko dzieci były szczęśliwe, szczególnie w sterowni i czapce kapitana!






 Wystarczy popatrzeć na uśmiech i iskry w oczach!
 










Potem odwiedziliśmy wioskę plemienną w Iznocie koło Mikołajek, w której było trochę zabawy w Galindów oraz kupowanie pamiątek i to był dla dzieci jeden z ważniejszych punktów programu!














Myślę, że pomimo pogody bardzo mokrej wycieczka się udała a dzieci wróciły szczęśliwe!
















 serceserceserce



Podsumowując maj : wpłynęły od Was na konto Matusia w fundacji kolejne pieniądze. W tej chwili razem z dopłatą fundacji Jolanty i Leszka Czarneckich mamy  7200zł ! Brakuje ok 3700zł (około, bo nie wiemy jaki będzie kurs euro, a od tego zależy ile zapłacimy). To coraz mniejsza kwota do uzbierania!

Bardzo Wam dziękujemy!
 Jesteście wspaniali!



6 maja 2012

Kolejna wspaniała wiadomość!

Dostałam e maila od fundacji Jolanty i Leszka Czarneckich o przyznaniu dofinansowania do fibrotomii w kwocie 5000zł!!! W tej sytuacji brakuje nam jeszcze ok 4900zł - to mniej niż połowa! To naprawdę wspaniała wiadomość!
Fundacjo Jolanty i Leszka Czarneckich

Bardzo Wam dziękujemy! 

Sporty extremalne, czyli jak niemożliwe staje się rzeczywistością!

To było naprawdę coś wielkiego! Jacek był mokry jak by wyskoczył z kąpieli po tym przejściu z Mateuszem! Ale dawno nie widzieliśmy tak szczęśliwych dzieci! Mati dokonał ogromnego wyczynu z pomocą taty, a i Łukasz pokonał samego siebie ! Popatrzcie na zdjęcia!
Mati bardzo chce robić wszystko to co zdrowi ludzie, wyobraźcie sobie jak On to przeżył!
https://picasaweb.google.com/112763714045124982778/LesnyParkLinowy?authkey=Gv1sRgCPTHsPqy64_EqgE#slideshow/5739399342986633042

20 kwietnia 2012

Trochę słońca!




Prawdziwie mam lepszy humor, gdy pojawia się więcej promieni słonecznych! Cieszę się z dzisiejszego rozchmurzenia! I ten dzień przyniósł dużo efektów mojej pracy tygodniowej. Zakończyłam dwie ważne sprawy z kompletowaniem dokumentów i dogrywaniem terminów. Udało mi się załatwić 2 zaświadczenia  do dokumentów , które kompletuję dla fundacji w sprawie wsparcia w kosztach operacji. W tym tygodniu wykonałam chyba blisko setki telefonów i napisałam kilka pism. Cieszę się więc podwójnie z tych przebłysków słonecznych, natchnęły mnie nową nadzieją!
Wczoraj pani neurolog skrupulatnie przyglądała się Mateuszkowi, zleciła EEG we śnie, aby rozpoznać przyczynę wybudzeń nocnych ( od dwóch miesięcy Mati budzi się w nocy z płaczem). Będzie miał też rezonans głowy  - porównamy dzięki niemu wodniaki - czy nie urosły i nie uciskają. 
Poza tym wczoraj, zawsze pełna dobrego słowa i wsparcia, jedna z Pań wychowawczyń klasy Mateuszka pocieszyła mnie swoją troską i szukaniem dobrych rozwiązań w trudach Matiego! Dziękuję Pani Małgosiu! Za wszystko! roza
Jak ważna jest obecność dobrych ludzi !

8 kwietnia 2012

Życie to nie bajka...

Dawno o tym wiem, ale ta prawda czasem daje o sobie znać bardziej intensywnie. Nic tak nie boli jak cierpienie własnych dzieci i bezsilność, gdy nic nie można więcej zrobić.
Mateuszek od kilku dni jest bardzo nerwowy, źle się zachowuje w klasie, nie słucha Pani, przeszkadza w lekcjach , a na rehabilitacji nie chce ćwiczyć. Dużo napięcia się w nim zebrało, kilka dni temu wychodzili z klasą na boisko szkolne, wszyscy chłopcy pobiegli pograć w  piłkę nożną. Mati został, nie może się tak bawić...Przyszłam akurat w tym momencie, pocieszałam go. Łatwo powiedzieć szukajmy rozwiązań rozgoryczonemu dziecku. To był zawsze dla niego powód cierpień i już nie raz dlatego płakał. Wzięliśmy drugą piłkę, trzymałam go żeby próbował kopnąć, raz mu się udało, wtedy był szczęśliwy! A ja go przekonywałam, że jak będzie chciał i ćwiczył to mu się kiedyś uda więcej. I że ma też inne rzeczy, które mu wychodzą : pięknie dobiera kolory, ma wspaniałą wyobraźnię, lubi muzykę i doświadczenia fizyczne i chemiczne itp. Ale to nie w pełni go przekonało, nie rozładowało go. Tak płakał, że on nigdy nie będzie taki sprawny jak inni chłopcy i że nie zagra z nimi nigdy w piłkę, a tak by chciał. Starałam się trzymać fason i przekonywać go , że trzeba być dobrej myśli i nadal robić wszystko co można , ale serce mi się rwało... Kilka dni popłakiwał przypominając sobie wszystko na nowo.
Chyba znowu trzeba wybrać się do psychologa.
Boże , daj mi mądrość abym potrafiła lepiej pomóc swojemu dziecku!

4 kwietnia 2012

Hurra!!!

Dziś zauważyłam, że wpływają pierwsze pieniążki na konto Mateuszka w fundacji - za co jestem ogromnie wdzięczna! Zauważyłam między innymi wpłatę 100zł , która jak się okazało ma związek z udziałem Matiego w konkursie plastycznym w naszej Fundacji. Takie szczęście! Wszyscy cieszyliśmy się bardzo! Mati  rysując  z pomocą siostry zarobił 100zł i  jest to jego wkład w zbieranie funduszy na operację! Ale był dumny!
Przyszły też dokumenty potwierdzające zakwalifikowanie na operację oraz faktura proforma, będę więc mogła starać się teraz o pomoc również w fundacjach. Czeka mnie duuużo pracy. A więc do dzieła!


Dziękujemy za wszelką pomoc!

2 kwietnia 2012

Zmiana terminu fibrotomii.

Dostaliśmy informację ze zmianą terminu na zabieg fibrotomii, z wtorku 24.07 na sobotę 28.07, mam nadzieję, że kolejne opóźnienia terminu nie nastąpią i we wrześniu Mati będzie miał szansę rozpocząć rok szkolny w dobrym stanie zdrowotnym.
Przypominałam sobie dzisiaj j.rosyjski, szukając informacji o metodzie Ulzibata u źródeł:
http://ulzibat.ru/
Czytanie idzie mi nieźle, ale rozumienie gorzej! Dobrze, że jest tłumacz Google! hahaha

28 marca 2012

Efekty fibrotomii.

idea Ten chłopczyk chodził podobnie jak Mati i podobnie ciężko było mu złapać równowagę jak Matiemu. Takiej poprawy chcę dla Mateuszka! I tego mu życzę po operacji!
http://www.youtube.com/watch?v=dYGOrtvSLaw

27 marca 2012

Wiosenne choróbska...

 Niestety Łukasz ma anginę (to już czwarty antybiotyk w tym roku), a Mateusz zapalenie oskrzeli! Gorączki pospadały, więc moi bardzo twórczy synowie powoli "roznoszą" dom! Wulkany energii! Aż trudno uwierzyć , że to są chore dzieci! Z niecierpliwością czekam chwili, kiedy będą mogli wyjść z domu!
Dziś powinnam się sklonować, bo były dwie wywiadówki o jednej godzinie. Łukasz pomimo wałkowania tabliczki mnożenia, niestety jej dobrze nie umie - czasem opadają mi ręce... No i te błędy ortograficzne, mam nadzieję, że nie ma dysortografii. Niestety u Matiego byłam dopiero na sam koniec . Dowiedziałam się, że pięknie napisał test i zapytałam o serduszka - nagrody, które wiszą sobie na ścianie w klasie. Mati ostatnio rozpaczał, że nie ma  jeszcze ani jednego. Pani wyjaśniła, ze jak przychodzi dzień nagradzania, to Mati musi coś zmalować, a to nie słucha, a to gada na lekcji, a to nie ma pracy domowej - nie wiem, czy tak powinno być...Po rozmowie ze mną Mateusz powiedział, że się postara, a ja mam nadzieję, że jednak mu się uda!
Kocham te moje urwisy!

serce   serce   serce 

25 marca 2012

Mati jest zakwalifikowany!

Jesteśmy tydzień po wizycie w Krakowie.

To była bardzo dobra konsultacja. Doktor wyjaśnił  dokładnie na czym zabieg polega, zbadał Mateuszka, pokazał mi miejsca problematyczne i dał ogromną szansę na znaczne zwiększenie ruchomości i poprawę chodzenia. Wszystko odbyło się w atmosferze szacunku i życzliwości, czego życzyłabym sobie przebywając na wizycie u niektórych polskich lekarzy.
Termin operacji został ustalony na 24 lipca tego roku, a koszt uzależniony jest od kursu euro, na ten moment wynosi 10900zł.
To jest przyszłość Mateuszka, postaram się o nią zawalczyć!
Wierzę, że z Bożą opieką znajdziemy pomocnych ludzi i operacja się uda!
Nie obyło się też bez atrakcji, w tej kwestii PKP jest niezawodne! Mieliśmy wracać bez przesiadek do Olsztyna i być w domu po godz. 20, w polowie drogi z Krakowa do Warszawy pociąg się zepsuł... Trzeba było się przesiadać w polu, dojechaliśmy na Dworzec Centralny i czekaliśmy tam prawie 3 godz. na pociąg z Katowic , w domku byliśmy przed godz.23! I jak tu się nudzić ?
Po tych urozmaiceniach kilka dni dochodziłam do siebie, Mati zresztą też!

12 marca 2012

Dziś trudny dzień!

Uff! Jakoś przeżyliśmy! O 13.15 wizyta u kardiologa, a o 14.30 u lekarza rehabilitacji. Odpadły ćwiczenia w wodzie o 14.00 , bo Mati jest przeziębiony i w tym tygodniu musieliśmy zrezygnować. Ale dzięki temu udało się spokojnie te wizyty pogodzić. U kardiologa bardzo dobrze, otwór owalny, który miał drożny chyba mu zarósł, a na pewno się zmniejszył. Jeszcze tylko jedno echo serca w lipcu i może nie będziemy musieli z Matim pani kardiolog więcej odwiedzać, czego sobie życzymy. Choć pani doktor bardzo miła, to jednak jedna poradnia mniej!
U lekarza rehabilitacji dużo gorzej.Konieczna operacja - to już wiemy, ale taka opinia pani doktor, że czekanie do sierpnia w jego przypadku to długo...Przybiła mnie ta informacja. Martwię się o Mateuszka. Mam nadzieję, że konsultacja w Krakowie trochę mnie uspokoi.
Czuję , że zmarnowałam 8 msc na czekanie. Gdyby doktor, u którego byłam w lipcu zeszłego roku ( też w Krakowie) nie wprowadził mnie w błędne przeświadczenie, że po laparoskopowym wydłużaniu ścięgien Mati będzie dochodził do siebie 3 tygodnie podczas rehabilitacji w Krakowskim szpitalu, a nie -jak się w marcu tego roku okazało - 6 tygodni gipsy na nogi i dopiero 3 tyg rehabilitacji w szpitalu, to bylibyśmy albo po fibrotomii, albo miałby ją za tydzień! Jeszcze rozmowa z mamą dziewczynki w poczekalni(podczas marcowej wizyty u doktora w Krakowie), która miała zabieg laparoskopii w październiku 2011r o bolesności, długim dochodzeniu do siebie po zabiegu itp. zniechęcające informacje. W lipcu 2011r Mateuszek był w zupełnie innym stanie niż dziś, oczywiście lepszym!
I jeszcze zawaliłam ze starszym synkiem, który chodzi do szkoły muzycznej ważne  konsultacje z rytmiki , już zresztą raz przekładane. Przykro mi...
Jest mi dziś w ogóle trudno...

11 marca 2012

Jedziemy do Krakowa na kwalifikację na zabieg fibrotomii.

W piątek wieczorem wyjeżdżamy, w sobotę wieczorem będziemy w domku (jak Bóg da). Duże nadzieje wiążemy z tą operacją: przede wszystkim, że Mati zostanie zakwalifikowany na zabieg. Potem czeka mnie ciężka praca - zbieranie funduszy . Całkowity koszt z konsultacjami i dojazdem to ok 12000 zł, sama operacja do niedawna kosztowała 9900zł, po przyjeździe będziemy wiedzieć, czy koszty się nie zmieniły. Na razie trzeba było kupić bilety na pociąg -ponad 200 zł po zniżkach! A konsultacja podrożała z 400 do 450 zł! No cóż, takie życie...
Mimo wszystko jesteśmy dobrej myśli, z Bożą pomocą wszystko się uda!

Podam najważniejsze zalety tej metody przytaczając informacje ze str:
http://www.damy-rade.org/medycyna/2153-fibrotomia-walka-o-nowe-mozliwosci.html

Zalety  i skutki leczenia metodą Ulzibata
Dzięki fibrotomii możliwe jest zniwelowanie przykurczów i zmniejszenie dolegliwości bólowych, co z kolei może powodować oczekiwane zwiększenie zakresu ruchu w kończynach i całego ciała, poprawia funkcje motoryczne oraz pozwala wykształcić nowe umiejętności ruchowe. Polepszają się również te sprawności, które przed zabiegiem nie były najlepsze. Poprawa funkcjonowania organizmu w obrębie układu narządów ruchu, pozwala też na stymulację rozwoju umysłowego, zwiększenie samoobsługi i samodzielności chorego oraz przyczynia się do udoskonalenia opieki nad nim.

Fibrotomia to zabieg o małej traumatyczności, stosowany w leczeniu rozmaitych chorób układu narządów  ruchu, wywołanych przez różne czynniki, takich jak wada wrodzona, urazy, zakażenia, reakcje immunologiczne, działanie toksyn. Nie narusza kości, ścięgien, stawów, a nacięcie włókien mięśniowych jest niewielkie, po zabiegu nie ma więc potrzeby unieruchamiania kończyn za pomocą opatrunku gipsowego, ortez i innych sprzętów ortopedycznych. Rany są zaopatrywane prostym opatrunkiem z jałowego gazika i przylepca, a przez to są łatwo dostępne i nietrudne do pielęgnacji.

Podczas zbiegu jest możliwość oddziaływania na różne grupy mięśniowe, w odmiennych częściach ciała, co z kolei przekłada się na maksymalny efekt terapeutyczny. Jest to leczenie uniwersalne, pozwalające na terapię w oparciu o synergizm (współdziałanie i współpotęgowanie czynności), agonizm (podobne czynności) i antagonizm (czynności przeciwstawne) wybranych mięśni i grup mięśniowych.

Krótki czas hospitalizacji wpływa na zmniejszenie ryzyka zakażeń, przyspieszenie rekonwalescencji, możliwość sprawnej rehabilitacji, a także redukuje zagrożenie wystąpienia objawów choroby szpitalnej i uzależnienia się od opieki personelu medycznego.

1 stycznia 2012

Trochę historii.


Mateusz
miał przyjść na świat na początku lutego 2005r...
Trochę mu się pospieszyło. Teraz się tłumaczy, że bardzo chciał zobaczyć mamusię...
Do szpitala trafiłam po Wszystkich Świętych, chyba 3 listopada. Miałam duże problemy z oddychaniem, zaburzenia pracy serca i omdlenia, czułam się okropnie. Tym bardziej, że w domu zostawiłam półtorarocznego Łukaszka, co prawda z tatą i 12 letnią siostrą, ale w tym wieku jak wiadomo co mama to mama! Było mi bardzo ciężko, z jednej strony zagrożona ciąża, a z drugiej maluszek płaczący w domu.
Już chciałam wracać na swoją prośbę do rodzinki, a tu w nocy pękł worek płodowy i sytuacja się skomplikowała.
Lekarze powiedzieli, że podtrzymamy ciąże ile się da, bo każdy dzień dla maluszka  jest ważny, udało się tak wytrwać 10 dni, ale koszty tego były zbyt wielkie. Już w piątek 12.11.04 czułam się fatalnie, wszystko mnie bolało i miałam dreszcze. Zaczęły się skurcze ( bardzo bolesne), które do poniedziałku 15.11 były powstrzymywane ( nikt mnie dokładnie nie zbadał - bo przecież w weekend w szpitalu pracuje się na zwolnionych obrotach i nikt nie chce robić sobie dodatkowej pracy) .  W poniedziałek po przyjściu lekarzy okazało się, że jest już porządne zakażenie wewnątrzmaciczne i trzeba rodzić. Był ze mną mąż, po raz pierwszy przy trzecim dziecku, przykładał mi maseczkę tlenową , zwilżał usta wodą i trzymał mnie za rękę. Gdyby nie on byłoby jeszcze gorzej, nie wiem, czy dałabym radę.
Tak więc po 3 dniach męki ledwo żywa poszłam na porodówkę i urodziłam Matisia. Nawet nie zakwilił, był cały siny i niewiele większy od dłoni, które go trzymały. Krótko go widziałam, bo szybko zabrali szkrabka na OIOM do inkubatora.
No i Matiś ur. się 15.11.04 w 31 tyg , w zamartwicy, zakażeniu ogólnym, z wag a1400g i 4punktami Apgar. Miał wylewy krwi w główce:prawostronnie II st i lewostronnie III/ IV st., a krew z lewej strony jeszcze się sączyła. Pani ordynator oddziału neonatologii powiedziała, żebyśmy przygotowali się na najgorsze... Poinformowała nas ,że za 10 dni wykona kontrolne USG główki, jeśli jeszcze będzie komu, a jeśli dziecko przeżyje, może być roślinką!  Byłam załamana ! Poszłam nawet do psychologa, ale to niewiele dało... Świat się dla mnie skończył...
I w takiej chwili doświadczyłam Ogromnej Miłości Bożej:  Mnóstwo naszych przyjaciół z Katolickiej Szkoły Nowej Ewangelizacji w Olsztynie podjęło ciągłą modlitwę (Jerycha) za Matusia. Przez 7 dób , zmieniając się co pół godziny (czyli 48 osób wraz z nami) modliło się różańcem w dzień i w nocy. Ochrzciliśmy synka.  Po 10 dniach zrobiono badania kontrolne. To był cud! Nawet Pani doktor tak to ujęła! Nie dość, że krew się już nie sączyła, to nastąpiła cofnięcie do wylewu III stopnia  !!! Bogu niech będą dzięki! I Wam nasi prawdziwi przyjaciele, którzy tyle daliście nam z siebie w tak trudnej dla nas chwili życia!
Stan Matusia był ciężki,po zastosowaniu tlenu,inkubatora,żywienia pozajelitowego, antybiotyków i preparatów krwi, powoli się poprawiał. Później okazało się, że po wylewach pozostały mu wodniaki podtwardówkowe. Gdy po ponad miesięcznym pobycie w szpitalu urósł do 2kg wróciliśmy do domu, akurat na święta Bożego Narodzenia!
I zaczęliśmy walkę o prawidłowy rozwój i sprawność. Nasze życie wypełnione było trudem: specjaliści, zabiegi,badania i intensywna rehabilitacja stały się naszą codziennością.Około 1 roku życia postawiono diagnozę Dziecięce Porażenie Mózgowe w postaci diplegii spastycznej kończyn dolnych . Czyli po prostu Mati miał wzmożone napięcie mięśniowe i niedowład nóg.
Tak to się wszystko zaczęło!
Kilka starych zdjęć.